O mnie …

Czy wiesz, jaką można poczuć ulgę, jak można inaczej dostrzec swój sens, gdy poznasz swe imię. Gdy już wiesz, z jakich klocków układanki się składasz, co wchodzi w skład Twej tożsamości. – żyjesz pełniej. To należy do już zrozumiałej i odkrytej przeszłości…

Wtedy, gdy rzucałem się jak ryba wyciągnięta z wody oddychając duszącym powietrzem otaczającej i niezrozumiałej rzeczywistości…
Miałem poczucie, że nie pasuję do tego, co dokoła, gdy to co tam przytłaczało, obezwładniało, wysysało energię…

Zadawana liczba pytań zbliżała się do liczby atomów, z których zbudowany jest wszechświat, ten wszechświat, w którym te pytania padają…
Pojawiające się pytania przemierzały przestrzeń mego umysły tabunami, jak armia najeźdźcy. Armia ta spisywała się znakomicie, kolonizując każdą napotkaną komórkę czarnymi scenariuszami upadku.

Odżywczy sen zamieniał się w koszmar, zamykający drogę do regeneracji duszy i ciała, wyjaławiając zdolność do radości, kreatywności, rozumienia.
Zdolność do ponownego odradzania się po chwili niebytu – nocy wyczerpywała się. Oczekiwania na dar kolejnego dnia życia zamieniały się w ból złości na istnienie, na to, że mam walczyć jeszcze i jeszcze…

W życiu, w tej walce wątpiłem nie raz. Było to wtedy, gdy Żona dwa chorowała, a chyba tylko cuda sprawiły, że jest ze mną do dziś. Traciłem poczucie sensu takżei wtedy, gdy moja Córka u progu dorosłości usłyszała diagnozę: nowotwór. Pożar, niemal całkowite zniszczenie mieszkania, powrót do niego po dziewięciu miesiącach. Osiem lat lat z depresją, choroba serca, operacja kardiochirurgiczna, powikłania pooperacyjne, godziny dzielące od śmierci, kolejna operacja ratująca życie.
Choć to, że piszę oznacza, że jeszcze, a może na przekór trwam, jeszcze walczę.

Oto jestem…