Moja perspektywa

Jaka jest dzisiaj twoja perspektywa? Co kojarzy ci się z tym pojęciem? Bardzo możliwe, że w głowie pojawiają się obrazy szerokiej przestrzeni: widok ze szczytu góry na okoliczne pasma albo wspomnienie morza, przestrzeni, linii brzegu morskiego. Z morzem kojarzą się wspomnienia z rejsu, podczas którego powierzchnia wody stykając się z nieboskłonem tworzy linię horyzontu. To, co obserwujemy, dostrzegamy w miejscu, gdzie niebo łączy się z powierzchnią ziemi możemy widzieć za dnia.

Noc, ciemność – jakże zmienia się rzeczywistość. Świat staje się wtedy inny. Zmienia się postrzeganie przestrzeni, odległości. Czy widać tak samo? Za chwilę ci z was, którzy mieszkają w mieście powiedzą, że oczywiście tak – bo nocna przestrzeń jest oświetlona. A jak jest poza miastem? Tam gdzie człowiek nie odcisnął swojego piętna i nie doprowadził do zanieczyszczenia światłem? Tam nie możesz nocą oczekiwać od otaczającej cię rzeczywistości, że zobaczysz połączenie ziemi i nieba. Linia styku przestaje istnieć.

Niebo w ciemności przenika się z ziemią. Lecz ja, jako obserwator tego nie zauważam.
Co pomaga poruszać się w ciemności, nocą? Kiedyś były to gwiazdy, pochodnie. Dziś jest to latarka, jeżdżąc samochodem – reflektory. Choć w ich zasięgu nie odnajduję całej drogi do zamierzonego celu – jadę. Jeśli tylko wiem, dokąd i zwracam baczną uwagę na znaki, drogowskazy – wcześniej czy później dotrę do celu. Jadąc na światłach mijania jestem w stanie w nocy przejechać bardzo długi dystans.

Czym jest to, co nas otacza – ta rzeczywistość? Gdy obserwuję otoczenie myślę, że bardziej nocą niż dniem. Przyzwyczajeni do stabilizacji w popłochu marzymy o dawnych czasach. Dziś wiele osób chciałoby mieć taką perspektywę, plany na przyszłość – jak mieli jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Widzieć i wiedzieć, co będzie… Ktoś dowcipny mógłby zapytać: kto teraz zgasił światło, kto spowodował, że dookoła nas jest rodzaj nocy? Gdzie jest włącznik i czy gdzieś na pewno jest?

Można się zżymać, marudzić, smucić. A czas płynie i pyta: co mogę z tym zrobić?
Tak jak wspomniałem, można jechać na światłach mijania. To, do czego zachęcam, to rozważenie perspektywy dwudziestu czterech godzin.
Jak można wykorzystać to podejście? Co to oznacza: mieć perspektywę jednego dnia? Oznacza to, że podejmuję wybory, decyzje, plany tylko na najbliższy dzień.
To jest teraźniejszy horyzont mego życia, czasu który teraz mi dano, w którym żyję. Do tego horyzontu dostosowuję swą aktywność: cele, plany, działanie. A reszta – długofalowe zamierzenia? W dniu dzisiejszym stały się one bardzo odległe, niemal nie istniejące. Ogarnęła je mgła niepewności. Tak samo jak nie istnieją dokładne plany tego, co będziemy robić za miesiąc, dwa, trzy, pół roku. Tak mało rzeczy jest teraz pewnych oraz przewidywalnych… Zbyt mało wiemy o tym, jak rozwijać się będzie sytuacja. I jeszcze jeden upgrade. Specjalnie dla osób, dla których zaproponowana perspektywa jednego dnia wydaje się zbyt odległa. Proponuję modyfikację: niech będzie to program dwunastogodzinny, a jeżeli trzeba – można skrócić horyzont do dwóch bądź jednej godziny.

Taka zmiana perspektywy potrafi czynić cuda oraz znacznie ułatwia przejście i przeżycie trudnych chwil.