O braku i pragnieniu…

Czy zdarzyło się wam marzyć o wielu różnych rzeczach? Z pewnością tak. Zazwyczaj jest to tęsknota za czymś, czego nie mamy, nie posiadamy. Zdarza się, że jest bardzo silna. Dotyczyć może spraw małych i dużych, teraźniejszych, przeszłych bądź przyszłych.

Marzenie to ma wyjątkową tendencję do pojawiania się w sytuacjach społecznych. Gdy dostrzegam kogoś lub efekt działania kogoś, do kogo chciałbym się upodobnić. Doświadczając takiej sytuacji mogą nachodzić mnie takie oto myśli: jak bardzo chciałbym mieć więcej cech takich jak ta osoba lub umieć działać tak, by osiągnąć podobny do jej działania efekt. Super byłoby być bardziej takim jak on, działać tak jak on, zachowywać się, mieć takie zainteresowania, pasje jak on. Jak wspaniale byłoby spędzać czas tak jak on, mieć takie kompetencje jak on! Słowem: on – to mój ideał – być takim samym jak… Gdyby szła za tym inspiracja i dążenie – byłoby ok. Tak się niestety często nie dzieje… Dlaczego? Zazwyczaj, gdy WWO znajdują się w takiej sytuacji wpadają w swoisty stupor. Z otwartymi ustami, w rodzaju bezruchu, z opadniętą szczęką chłoną ją. Czują, jak to co ta sytuacja przekazuje i jak mówi wpływa na nich. Z jednej strony ma miejsce proces napełniania (wielkie woooow!), a z drugiej ich „ja” podnosi krzyk: a widzisz, ty taki nie jesteś, ty tego nie umiesz, ty tak tego nie robisz, ty tak się nie zachowujesz, ty tak nie spędzasz czasu, nie masz takich doświadczeń, przeżyć, nie umiesz opowiadać o doświadczaniach tak jak…

Opisywaną sytuację można porównać do przejażdżki roller-coasterem. Dużo o takim czymś słyszałeś. I decydujesz się. Wchodzisz do wagonika. Zapinasz pasy. Najpierw powoli wjeżdżasz na szczyt, patrzysz na zmieniającą się perspektywę. Podziwiasz okolice, zauważasz zmieniający się widok. Jakże inny to obraz od tego, który znasz – widoku z poziomu twego wzroku. Świat wygląda inaczej, jakże odmiennie. O tak, super, jeszcze wyżej. Jakże jest inaczej! Gdy już jesteś na szczycie – masz chwilę wytchnienia i… zaczyna się szaleńcza jazda. Wagonik nabiera szybkości. Silne emocje, wirujący przed oczami świat, gwałtowny zjazd w dół. Przed chwilą byłeś na szczycie, a w chwilę później, po ostrych zakrętach, jeździe w dół, po kilku woltach mocno skołowany wysiadasz z wagonika. Świat wiruje dookoła, a ty na szeroko rozstawionych nogach, rozedrgany emocjonalnie, walczysz o każdy krok aby zachować równowagę.
Po takiej przejażdżce zadajesz sobie pytanie – po co mi to było? Zupełnie jak po spotkaniu z tym kimś opisywanym w poprzednim akapicie. Chwila szczęścia, ekscytacji i emocjonalny zjazd w dół. Znikasz zalewany falą negatywnych myśli i emocji. Ich wspólnym mianownikiem jest przekaz: to nie ja, to nie u mnie, jak tak nie potrafię, ale on ma zdolności, jaki jest wspaniały, ja tak nie zrobiłem…
Twój mózg działa na wysokich obrotach. Ukierunkowanych na co? Na autodestrukcyjne procesy. Nazywa się je huśtawką nastrojów. To jeden z najsilniejszych destruktorów integralności psychicznej.

Co zrobić z tym stanem? Jak sobie to poukładać?

Patrząc na inne osoby w opisany powyżej sposób nieświadomie podłączasz się do ich życia. Zaczynasz żyć w ich blasku. Stapiasz się z nimi, podziwiasz, idealizujesz, gloryfikujesz. Może nawet zatracasz się w tym. Tak bardzo chcesz być inny… Co się z tobą dzieje? Znikasz. Stajesz się sterowany sekwencją klawiszy: Ctrl+C, Ctrl+V – gotów powielać życie innej osoby.
Nadwydajność procesów poznawczych generuje skanowanie, analizę i porównywanie się. Wynikiem tego jest uświadomienie sobie inności, co kończy się często wybuchem złości, która jest skierowana zarówno do wewnątrz – na ciebie, jak i na to, co te osoby zrobiły, jak żyją, na stan ich posiadania. Może wystąpić zazdrość o to, czego nie zrobiłeś, jakim nie jesteś. Rykoszet z tego wybuchu odbiera chęć i energię do działania. Jak w tym momencie dbasz o sobie? Czy to, jak ktoś żyje odpowiada wyobrażeniu o twoim spełnieniu? Czy to, co tyloma zmysłami chłonąłem ma szansę nadać właściwą formę i sens twej egzystencji?

Teraz stop-klatka! A co byłoby gdybyś zadał sobie, gdy znajdujesz się w momencie stuporu pytanie: jak ja bym się w tym podziwianym świecie odnalazł? Na ile jesteś w stanie stanąć przed lustrem prawdy i głęboko spoglądając sobie w oczy powiedzieć: to co zobaczyłem jest dla mnie! Jeśli tak nie jest, to przeżywane emocje oznaczają, że zagubiłeś się. Wjechałeś w ślepą uliczkę. Może zapominasz o tym, co zrobiłeś, osiągnąłeś, gdzie dziś jesteś w różnych sferach życia? A co jeśli uruchomiłeś autodestrukcyjny mechanizm prowadzący do upadku: porównywanie się?
W parze z porównywaniem idzie zazwyczaj minimalizowanie lub pomijanie bądź niedocenianie tego, co już masz, zrobiłeś, osiągnąłeś. I co dalej? Jeśli chcesz przerwać ten stan – to wylej na głowę kubeł zimnej wody. Jak? Gdy znajdziesz się w sytuacji z początku tego wpisu poszukaj odpowiedzi na poniższe pytania:

  • Czego pragnę?
  • Co mam, co osiągnąłem?
  • Czego w kontekście odpowiedzi na pytanie powyżej mi brakuje?
  • Jak zlikwidować ewentualne braki i dążyć ku wypełnieniu swego sensu?

Po spisaniu tego wszystkiego na kartce papieru przeanalizuj odpowiedzi i wyciągnij wnioski.
Wiele osób z którymi rozmawiałem po wykonaniu tego zadania łapało się za głowę. Mówiły, że coś tu nie gra. Co nie grało? Konflikt pomiędzy tym, czego doświadczyłeś podczas stuporu i zauroczenia postawą innej osoby a tym, czego pragniesz, oczekujesz oraz tego co już masz. Związane z tym jest pytanie o zagubioną w tym momencie własną tożsamość. Może w chwili zatracenia poznawczego świadomość zapomniała o tym kim i jaki jesteś? Dopiero zamiana ról: wejście w wyobrażony świat, narrację innej osoby połączony z wizją własnego ich doświadczania daje odpowiedź na pytanie: czy i jaki ma to sens?

W kontekście poprzednich pytań oraz wcześniejszych rozważań ważne znaczenie ma ujawnienie, wyjście na powierzchnię prawdziwego „ja” – świadomości siebie. Odkrywanie to będzie katalizatorem zmiany kierunku. W pakiecie dostajesz odrzucenie, uwolnienie się od myśli „z tyłu głowy” o braku czegoś, o tym jaki nie jesteś. Wiele osób mówiło mi, że tego typu myśli chodziły za nimi nie dając spokoju przez kilka, a nawet kilkanaście lat.

Jak zareagować, aby podobne myśli nie spacerowały po głowie przez kolejne lata? Jak mówią fachowcy z branży kolejarskiej – podobno nie ma takiego wagonika, którego nie można by było odczepić od składu. Czemu więc nie zrobić czegoś takiego. Jak? Przez odłączenie niepotrzebnych wagoników od lokomotywy. Wtedy reszta składu pojedzie szybciej przez życie. I to w tym kierunku, który jest dla ciebie optymalny, który da spełnienie.

A na koniec jeszcze jedno pytanie, o którym zapomniałem: jakie wagoniki u ciebie warto byłoby odłączyć, kiedy i jak to zrobisz?